Kontrowersje wokół adopcji zwierząt – czy schroniska utrudniają adopcje?

author-avatar.svg

Dorota Jastrzębowska

Ten tekst przeczytasz w 5 minut

Skąd się biorą kontrowersje wokół adopcji zwierząt? Zwierzęta powinny mieć domy, a schronisko – miejsce na nowe czworonogi. Jednak wiele osób uważa, że pracownicy przytulisk utrudniają proces adopcji. Dlaczego czasem można odnieść takie wrażenie?

kontrowersje wokół adopcji psów

fot. Shutterstock

Jakiś czas temu sprawa znów wypłynęła, tym razem na lokalnym portalu elka.pl. Słuchacz Radia Elka poskarżył się, że chciał adoptować psa ze schroniska w Henrykowie, ale mu się to nie udało. Jeden zwierzak, którego sobie wybrał, miał być chory, a drugi ze skłonnością do ucieczek. Szefowa schroniska tłumaczyła, że żaden z tych psów nie nadawał się do kojca, do którego miałby trafić w nowym domu.

Takich skarg na forach internetowych jest wiele. Zwykle wywołują one długie dyskusje na temat tego, czy warunki stawiane potencjalnym opiekunom są wygórowane. Ci, którzy tak uważają, zwracają uwagę na fakt, że przez to wiele osób rezygnuje z adopcji i kupuje szczenię w hodowli lub – co gorsza – w pseudohodowli. Czy należałoby poluzować kryteria, które trzeba spełnić, by dać dom schroniskowemu czworonogowi? Czego wymagają schroniska i co budzi sprzeciw adoptujących?

Dyscyplina dla wytrwałych

Przyzwyczailiśmy się, że wiele rzeczy możemy mieć od razu. Dlatego wielu osobom trudno jest zrozumieć ideę akcji adopcyjnych, podczas których można zobaczyć zwierzaka, ale nie da się go od razu zabrać z sobą do domu. Trzeba się pofatygować do schroniska i krok po kroku przejść cały proces adopcyjny, składający się z kilku etapów. Sporo osób rezygnuje już na pierwszym podejściu, gdy trzeba wypełnić ankietę adopcyjną.

Przesłuchanie w ankiecie

Wypełnienie ankiety przedadopcyjnej to standard w większości przytulisk. W niektórych obejmuje ona tylko kilka pytań, w innych jest wielostronicowym formularzem. Często zawiera pytania nie tylko o doświadczenia w opiece nad zwierzętami, ale też drobiazgowe dociekania dotyczące warunków życia – np. czy potencjalny opiekun wynajmuje mieszkanie. A taka ingerencja w prywatność nie wszystkim się podoba. Często komentują, że łatwiej byłoby chyba adoptować dziecko, tak bardzo są wygórowane kryteria, które trzeba spełnić, by dostać psa ze schroniska.

Kto pierwszy, ten nie lepszy

Kolejna sprawa, która budzi sprzeciw, to zastrzeżenie sobie przez schronisko prawa do wyboru najlepszego kandydata na opiekuna. Wydaje się to z założenia słuszne. W praktyce prowadzi jednak czasem do sytuacji, gdy o psa ubiega się kilka osób. I rzeczywiście bywa tak, że zdążą się z nim zapoznać, pójść na parę spacerów, by na końcu się dowiedzieć, że zwierzaka dostał ktoś inny. To nie tylko irytuje, ale często po prostu bywa bardzo przykre dla osób, które już snuły plany wspólnego życia z nowym czworonożnym członkiem rodziny...

Wpraszanie się do domu

Standardem w wielu schroniskach jest spacer przedadopcyjny. W sytuacji, gdy zwierzak jest nieufny lub ma jakieś problemy, zaleca się odbyć ich więcej. W niektórych przypadkach warunkiem wydania psa jest również wizyta domowa. Budzi to szczególnie wiele kontrowersji. Kandydaci na opiekunów często nie są pewni, co jest jej celem: ocena porządku w domu, standardu życia czy może jeszcze czegoś innego? Czy wizytujący zamierzają zaglądać im w kąty? Sprawdzać, czy nie ma brudu, niczym Perfekcyjna Pani Domu? Zagadywać sąsiadów, pytając o opinie na ich temat? W dużej mierze właśnie ta niepewność budzi sprzeciw.

Nie przyznawaj się, że masz ogród...

Jeśli ktoś ze schroniska przyjdzie na wizytę przedadopcyjną do domu, nie da się przed nim ukryć, że się ma ogród. A taką właśnie radę dają sobie czasem na forach adoptujący zwierzęta: „tylko się nie przyznawajcie, że macie ogród!”

Skąd taka pozornie absurdalna rada? Otóż kandydaci na opiekunów zauważyli, że fakt posiadania ogrodu, zamiast pomagać, często przeszkadza w adopcji. Faktem jest, że właściciele ogrodów czasem idą na łatwiznę i zbyt rzadko zabierają swoje psy poza teren posesji. Istnieje też ryzyko, że postawią w ogrodzie kojec, w którym umieszczą zwierzaka. Jednak zakładanie, że postępuje tak każdy, kto ma ogród, jest nadużyciem – i dlatego tak bardzo oburza ludzi takie podejście.

Nie każda adopcja się uda

Wielu szefów i wolontariuszy przytulisk uważa, że obecne procedury są konieczne, a nawet... niewystarczające. I mają na to mocne argumenty – w postaci zwierząt, które mimo tych procedur wracają do schroniska jakiś czas po adopcji.

Pół biedy, jeśli ktoś stwierdzi po dwóch dniach, że ten pies (czy w ogóle jakikolwiek pies) jednak nie jest dla niego. Znacznie gorzej, gdy ktoś adoptuje szczenię, a po kilku latach oddaje psa dorosłego, wyrośniętego, kompletnie niezsocjalizowanego, niewychowanego i wylęknionego na skutek złych doświadczeń. Szanse takiego czworonoga na ponowną adopcję drastycznie maleją. Mało które przytulisko ma czas i środki na to, by zwichrowanego zwierzaka wyprowadzić na prostą. Zwłaszcza we frustrujących większość psów schroniskowych warunkach, gdzie zwierzęta muszą mieszkać w przepełnionych boksach, brakuje im ruchu i możliwości eksploracji terenu, co pomogłoby im rozładować napięcie. 

Kto dyktuje warunki?

Choć wiele spośród wymogów adopcyjnych może się wydawać wygórowanych, pamiętajmy o tym, kto je tworzy. Opiekunowie zwierząt w schroniskach widzieli rzeczy, o których się nie śniło komuś, kto przyjdzie do schroniska okazjonalnie, adoptować psa czy kota. Ogrom nieszczęścia jest przytłaczający.

Wiele czworonogów nawet w przepełnionych i dalekich od doskonałości schroniskach zyskuje najlepsze w warunki w całym swoim życiu. W bogatszych przytuliskach przeprowadza się skomplikowane operacje połamanych łap, zatrudnia się behawiorystów prostujących skrzywioną psychikę i rzesze wolontariuszy, usiłujących stworzyć zwierzakom namiastkę normalności, wyrywając je zza krat, choć na parę godzin w tygodniu.

To ogromna praca. Szkoda byłoby ją zaprzepaścić pochopnym wyborem nowego opiekuna. Dlatego personel schroniska stara się jak może zmniejszyć ryzyko nieudanej adopcji. Jak tłumaczy niektóre wymogi, które wydają się wygórowane?

Czym tłumaczą takie procedury?

Proces adopcyjny ma być rodzajem testu. To dlatego na zarzuty o długość ankiet adopcyjnych pracownicy schronisk mają jedną odpowiedź: jeśli kogoś zniechęci wypełnianie długich formularzy, to dobrze. Właśnie o to chodzi, by odsiać osoby ze słomianym zapałem. Jeśli polegną już na etapie uzupełniania ankiety, to widocznie za mało im zależy na psie. Bo przecież trochę papierologii to nic w porównaniu z tym, co ich czeka, gdy w domu zamieszka nowy domownik ze starymi schroniskowymi przyzwyczajeniami...

Co do wnikliwości pytań, wynika ona z ich doświadczeń. Przykładowo kontrowersyjne pytanie o wynajmowane mieszkanie wzięło się w ankiecie stąd, że właśnie tak argumentują czasem ludzie zrzeczenie się psa: bo właściciel mieszkania się nie zgodzi. Wizyta w domu służy zorientowaniu się, czy czworonóg sobie poradzi w danym otoczeniu. Dobrze znający zwierzaka wolontariusz może zauważyć np. przeszkodę w postaci zbyt stromych dla starszego psa schodów czy zbyt dużego hałasu w okolicy, który sfrustrowałby zwierzę wychowane na wsi. I uczciwy człowiek nie będzie zaglądał nikomu w kąty. A przynajmniej nie powinien...

Pierwsza publikacja: 26.03.2023

Podziel się tym artykułem:

author-avatar.svg
Dorota Jastrzębowska

Miłośniczka psów, szczególnie terierów. Obecnie opiekunka przygarniętej yoreczki Adelki, wolontariuszka opiekująca się kotami wolno żyjącymi w warszawskiej dzielnicy Ochota, była redaktor prowadząca czasopismo „Mój Pies i Kot".

Zobacz powiązane artykuły

14.10.2023

Adopcja z litości – tego nie rób psu! Dobre serce to zbyt mało...

Ten tekst przeczytasz w 5 minut

Są smutne, zrezygnowane i niejednokrotnie zaniedbane. Patrzą zza krat na zdjęciach, a na żywo nie mają nawet chęci, aby podbiec do siatki na widok nowego człowieka. Taki obraz psów w schroniskach łamie serce.

adopcja z litości

fot. Shutterstock

25.10.2023

Dlaczego kundel to fajny pies? Poznaj ciekawostki o kundelkach

Ten tekst przeczytasz w 4 minuty

„Jaka to rasa?”. „Najlepsza!” – odpowiadają właściciele kundelków. Wielbicieli kundelków nie brakuje. Nie wszyscy jednak wiedzą, jak wyjątkowego psa mają w domu! Poznaj ciekawostki o kundelkach.

kundelek siedzi w trawie

fot. Shutterstock

04.09.2023

Jak skutecznie odrobaczyć psa? 5 rzeczy, o których większość osób zapomina

Ten tekst przeczytasz w 3 minuty

Każdy odpowiedzialny opiekun dba o regularne odrobaczanie psa. To ważne nie tylko dla zdrowia czworonoga, ale również innych domowników! Niestety zdarza się, że odrobaczanie wydaje się zwyczajnie... nie dawać efektów. Dlaczego tak się dzieje? Jak skutecznie odrobaczyć psa?

jak skutecznie odrobaczyć psa

fot. Shutterstock

null

Bądź na bieżąco

Zapisz się na newsletter i otrzymuj raz w tygodniu wieści ze świata psów!

Zapisz się