05.11.2015
Moje psy są dla mnie jak dzieci – wywiad z Joanną Krupą
Paulina Król
Ten tekst przeczytasz w 5 minut
Jeśli ktokolwiek mówi, że wszystko, co robię dla zwierząt, jest moim sposobem na lansowanie siebie, to taki człowiek nie ma serca – szczerze wyznaje Joanna Krupa.
fot. Instagram / Joanna Krupa
Wywiad z magazynu „Mój Pies i Kot” nr 6(7)/2015. Z Joanną Krupą rozmawia Paulina Król.
Zauroczona Sabą, suczką swojej babci, już jako dziecko marzyłam o adoptowaniu psa. Gdy miałam 9 lat, pojechałyśmy z mamą do schroniska i tam zakochałam się w czarnym mieszańcu pudelka. Jednak po przeprowadzeniu wywiadu pracownicy schroniska uznali, że nie mamy dość doświadczenia, i nie zgodzili się na adopcję. Byłam zrozpaczona. W końcu siostra mojej mamy pojechała po tego pieska dla mnie. To był jeden z najszczęśliwszych dni mojego dzieciństwa.
Dziś masz w Los Angeles 6 psów, ale najgłębsza więź łączy Cię ze staruszką Ginger…
Wszystkie moje psy są moimi najlepszymi przyjaciółmi. Ginger ma 14,5 roku i cierpi na chłoniaka oraz anemię, więc zostało jej niewiele życia. To moja księżniczka, która trafiła do mnie jako szczeniak w pierwszym roku mojego pobytu w Los Angeles. Była ze mną zarówno w trudnych, jak i wspaniałych momentach mojego życia. Wspierała mnie, kiedy miałam najgorsze dołki, była moją poduszką, na którą wylałam morze łez, gdy martwiłam się, że moja kariera zmierza donikąd.
Sebastian ma 10 lat i także jest ze mną od szczeniaka. Dla niego najważniejsze w życiu są sen i jedzenie. Smutnego i załamanego Prince’a wzięliśmy ze schroniska pod opiekę tymczasową. Jego poprzedni właściciel pozbył się go, bo zwierzak był chory. Wyleczyliśmy go, ale w tym czasie mój mąż Romain tak go pokochał, że zdecydowaliśmy się na adopcję. Romain nazywa go naszym małym aniołem, bo wierzy, że Prince nad nami czuwa.
Shaggy też trafił do nas na „tymczas” i zakochała się w nim moja mama. Przypomina jej małą bezradną małpkę, a ona uwielbia małpki. Mówi też, że jest tak brzydki, że aż piękny, więc kocha go jeszcze bardziej.
Rugby, którego adoptowaliśmy z Romainem jako szczenię, był taki chudziutki, że daliśmy mu „sportowe” imię, żeby urósł duży i silny. Pozostał jednak najmniejszym z naszych sześciu psów, choć uważa, że jest największy. Ma kompleks Napoleona, małego faceta, który niewielką posturę próbuje zrekompensować m.in. temperamentem. Wydaje mu się, że jest szefem wszystkich psów.
Darla była niespodzianką od Romaina. Miała do nas trafić tylko na jakiś czas, ale kiedy ją zobaczyłam, popłakałam się. To była miłość od pierwszego wejrzenia – nie mogłabym jej pozwolić odejść do kogoś innego.
Utrzymać takie stadko chyba nie jest łatwo?
Czasami jest bardzo trudno, bo psy robią z nami, co chcą, a my im na to pozwalamy, co nierzadko doprowadza nas do szału. Z drugiej strony kochamy je bardzo, a one dają nam w zamian tyle miłości, że nie potrafimy się na nie złościć.
O psie, który odchodzi, mówisz „umarł”, prosiłaś o modlitwę za chorą Ginger. To niespotykane.
Moje zwierzęta są dla mnie jak dzieci, dlatego jestem gotowa zrobić dla nich wszystko. Walczę o to, żeby Ginger mimo wieku i choroby była jak najszczęśliwsza i żyła możliwie najdłużej. Obecnie jest wesoła, je i generalnie czuje się dobrze, ale wiem, że jej czas się kończy. Zabieramy ją dwa razy w tygodniu na akupunkturę i raz do onkologa, gdzie dostaje małą dawkę chemii, bo nie chcemy, żeby za bardzo cierpiała.
Jak skuteczne jest zaangażowanie znanych osób w obronę zwierząt? Czy często musisz odpierać zarzuty, że to jest lansowanie siebie?
Uważam, że każdy ma obowiązek robić coś dobrego w swoim życiu. To nie musi być miłość do zwierząt, ważne, by nie myśleć tylko o sobie. Światło jupiterów na pewno pomaga, łatwiej dotrzeć do ludzi, którzy chętnie się wzorują na osobach publicznych. Dostaję wiele wiadomości z podziękowaniami za to, że publicznie walczę o dobro zwierząt. Co więcej, ludzie piszą, że zainspirowani przeze mnie ocalili psa lub kota ze schroniska.
Inni informują, że przestali nosić futra, bo dzięki mnie poznali prawdę o tym, jak zwierzęta są żywcem obdzierane ze skóry. Nie obchodzi mnie, co nieżyczliwi mi ludzie myślą i mówią. Jeśli ktoś nie widzi pozytywnego przekazu w tym, co robię, jak staram się być głosem bezbronnych i potrzebujących zwierząt, to musi być nieszczęśliwym człowiekiem.
Wkrótce organizujemy kolejną akcję „Zerwijmy łańcuchy”. W dużej mierze ma ona taki oddźwięk dzięki popularnym osobom. Popierasz takie akcje?
To wspaniała akcja, która dowodzi, iż często trzeba zrobić coś szokującego, aby ludzie to zauważyli. Nie rozumiem, jak w 2015 roku można jeszcze trzymać swoje psy na łańcuchach. Dla zwierzaka to jest tortura. Jak czuliby się ludzie, gdybyśmy ich zaczęli przypinać łańcuchami do malutkich pudełek, w których mieliby żyć? Może wtedy lepiej zrozumieliby sytuację psów i przestali je traktować jak śmieci.
Dlaczego założyłaś Angels for Animal Rescue?
Kocham swoją pracę, ale moją pasją są zwierzęta. Dzięki darowiznom i współpracy z domami tymczasowymi wraz z Gabi Gutierrez ratujemy kury, świnki, węże, konie, koty, psy i inne zwierzaki. Na początku włożyłam w fundację dużo własnych pieniędzy, ale od kiedy media nas wypromowały, raz lub dwa razy w roku organizuję event, podczas którego zbieramy datki.
Zwykle skupiamy się na starszych i chorych psach. Jednym z naszych sukcesów było ocalenie 16-letniego chorego Auggie. Właściciele oddali go do schroniska na ostatnie miesiące jego życia. Zaopiekowaliśmy się nim i znalazł się w domu, w którym przez ten krótki czas dostał więcej miłości niż przez całe swoje życie. Umarł miesiąc temu, ale cieszę się, że nie odchodził w samotności schroniskowego boksu.
Uważasz, że dobry partner to taki, który kocha psy i nie będzie dla niego przeszkodą twoje stadko.
Nigdy bym nie była z facetem, który nie kocha zwierząt, ale żaden z moich eks nie był tak zwariowany na ich punkcie jak ja. Nigdy wcześniej nie spotkałam też mężczyzny kochającego zwierzęta tak bardzo jak mój mąż Romain. Tu, gdzie mieszkamy, są orły i kojoty, przez które wiele psów straciło życie. Romain zawsze mi przypomina, żeby pilnować naszych pupili, kiedy jesteśmy na dworze. Jest wobec nich wręcz nadopiekuńczy, więc mogę sobie wyobrazić, jak wspaniałym będzie ojcem, kiedy na świat przyjdą nasze dzieci.
Czy masz jakieś marzenie związane ze swoją miłością do zwierząt?
Moim i Romaina marzeniem jest ranczo w dolinie Jackson Hole. Chcielibyśmy tam żyć ze swoimi psami, końmi, świnkami, krowami i innymi zwierzakami. To byłby nasz azyl, po którym zwierzaki mogłyby swobodnie biegać. Może to pomysł na emeryturę?
Joanna Krupa – urodzona w Warszawie, wychowana w Chicago modelka i aktorka, przewodnicząca jury w programie „Top Model” w TVN.
Była redaktor naczelna portali PSY.PL i KOTY.PL. Szczęśliwa opiekunka dwóch wyżłów włoskich – Antosi i Pinokia – oraz papugi Karola.
Zobacz powiązane artykuły
14.03.2022
Magazyn „Mój Pies i Kot” już w sprzedaży! To ostatnie wydanie! Wraz z nim – notes 3D
Ten tekst przeczytasz w 1 minutę
Od dzisiaj w sklepach sieci Biedronka możecie znaleźć ostatnie wydanie magazynu „Mój Pies i Kot”. Dodatkiem jest notes 3D.
undefined
14.03.2022
Zbuduj dom. Rozwiązanie quizu
Ten tekst przeczytasz w 2 minuty
W najnowszym magazynie „Mój Pies i Kot” opublikowaliśmy quiz. Odpowiedz na pytania i sprawdź, jakie zwierzę zamieszka w twoim domu marzeń.
undefined
31.01.2022
Ile procent. Rozwiązanie quizu
Ten tekst przeczytasz w 3 minuty
W najnowszym magazynie „Mój Pies i Kot” opublikowaliśmy quiz. Na ile procent kochasz zwierzęta? Rozwiąż quiz i sprawdź!
undefined