25.06.2018
Linka dla psa – ciekawa alternatywa dla smyczy
Aleksandra Więcławska
Ten tekst przeczytasz w 4 minuty
Linka, czyli długa smycz dla psa, powinna się znaleźć wśród akcesoriów każdego psiarza. Wiecie, do czego się przydaje?
fot. Shutterstock
Czym jest smycz dla psa i do czego służy, każdy wie. Ale że linka jest również bardzo przydatna, to już wiedza często… tajemna.
Występuje w różnych wariantach – może mieć długość 5 m, 10 m, 15 m lub 20 m. Można ją kupić w wielu kolorach, a także wykonaną z różnych materiałów – parcianą, ze skóry lub z gumy.
Do czego przydaje się linka?
Ale do czego to się przydaje? Przede wszystkim do spacerów w lesie i wszędzie tam, gdzie obowiązuje zakaz puszczania psów luzem. Luzem, czyli zupełnie bez niczego, a nikt nie powiedział przecież, jak długa ma być owa „smycz”. Ta zwykła ma 1,20 m w porywach do 3 m, więc spacer na niej to dla psa średnia atrakcja. Natomiast na 10 metrach linki pies może właściwie wszystko! Wąchać, zwiedzać, podbiegać. I przy okazji jest bezpieczny, nigdzie nam nie ucieknie, a my nie łamiemy prawa – bo mamy psa na uwięzi.
To świetnie rozwiązanie nie tylko na spacery po lesie, ale również wtedy, gdy wychodzimy po prostu na dwór, a mamy psa z tendencją do uciekania. W grupie ryzyka znajdują się również psy świeżo po adopcji (z którymi jeszcze nie znamy się zbyt dobrze), a także szczeniaki. Na lince mają swobodę spacerowania, a przy tym uczą się, że bliskość człowieka jest koniecznym warunkiem spaceru.
Nauka przywołania
Linka to, można by rzec, obowiązkowy gadżet, gdy chcemy nauczyć psa przychodzenia na wołanie. Jak postępujemy? Najpierw wołamy psa, gdy jest dość blisko nas i akurat nic nie zabiera nam jego uwagi (inny pies czy przejeżdżający rowerzysta). Gdy tylko przyjdzie, sowicie go nagradzamy i głośno chwalimy dobre zachowanie. Nagradzamy tym, co akurat nasz pies uważa za atrakcyjne – dla jednego psiaka będzie to jedzenie, dla innego piłka lub zabawa szarpakiem.
Po kilku udanych próbach wołamy psa, gdy jest dalej. Na etapie nauki nie skazujmy psa na porażkę, to znaczy nie krzyczmy „do mnie!”, gdy wiemy, że pupil nie przyjdzie, bo akurat obok przebiega kot. Poziom trudności zwiększajmy bardzo powoli. Oczywiście, w przyszłości nadejdzie moment, w którym odwołamy psa nawet od czegoś bardzo atrakcyjnego, ale nie nastąpi to na pewno od razu.
Gdy na lince zawsze przychodzi
Szczęśliwie każdy właściciel psa, który postępował konsekwentnie, dość szybko dochodzi do etapu, na którym pies zapięty na lince zawsze do niego podbiega. Czas wtedy pójść krok dalej i puścić psa wolno, ale… na lince. To znaczy rzucić linkę na ziemię i pozwolić psu przemieszczać się z ciągnącym się za nim sznurkiem. Wołamy psa, gdy nieco się oddali, i przydeptujemy linkę, uniemożliwiając oddalenie się, gdy nie wraca.
Z czasem obcinamy linkę, by była coraz krótsza. Po kilku miesiącach psu może wisieć z obroży ledwo widoczny, kilkucentymetrowy kawałek linki. Za który w razie czego i tak psiaka nie złapiemy, ale nie będzie takiej potrzeby. Bo zwierzak będzie miał dobrze utrwalone, że ta linka zawsze jest i nie ma jak – i po co – uciekać. Zostanie w jego głowie, choć niewidzialna.
Obchodzenie się z linką
Z psiego punktu widzenia w samej lince nie ma niczego trudnego. Ot, długi sznurek. Ale dla właścicieli to często problem – jak sobie poradzić z tak długą liną, przecież ona się plącze i, gdy pies wyrwie do przodu, może poranić dłonie! Oczywiście, może, ale i na to są sposoby.
Po pierwsze – na spacery z linką zakładajmy rękawiczki. W zimę grubsze, narciarskie, a w lato – rowerowe. Po drugie, gdy idziemy z linką (i psem oczywiście!) do lasu, prowadźmy linkę za sobą. Kolejność powinna być następująca – najpierw pies, potem nie za długi kawałek linki, człowiek i za człowiekiem reszta liny. Człowiek może wtedy dozować psu odpowiednią długość uwięzi i popuszczać, gdy pies chce gdzieś podbiec, albo szybko zwijać za siebie, gdy chce mieć psa bliżej.
Po powrocie do domu linkę wysuszmy – błoto łatwo wtedy od niej odpadnie – i zwińmy. Najprościej robić to na własnym łokciu, zwijając linkę w dużą pętlę. Dzięki temu, gdy następnym razem będziemy chcieli tej linki użyć, nie będzie problemu zagmatwanej plątaniny materiału.
Certyfikowana trenerka psów (kurs ukończony w Centrum Kynologicznym Canid). Ukończyła też liczne kursy i uczestniczyła w kilkunastu seminariach z zakresu zachowania, żywienia i opieki nad psami.
Zobacz powiązane artykuły
14.11.2024
Gryzaki dla psa – które są bezpieczne, a jakich należy unikać?
Ten tekst przeczytasz w 9 minut
Poroże jelenia, królicze ucho, a może sarnia noga? Naturalne gryzaki dla psa robią ostatnio furorę i coraz częściej podajemy je naszym pupilom. Ale czy to na pewno dobrze? Które gryzaki wybierać? Ja łączyć ich podawanie z podstawowym żywieniem? I jak to jest z tymi zębami – czy gryzaki naprawdę je czyszczą? Na te pytania odpowiada specjalistka żywienia psów i kotów Karolina Hołda!
undefined
07.11.2024
Jak pomóc zwierzętom przetrwać zimę?
Ten tekst przeczytasz w 3 minuty
Zimą, być może ze względu na święta, często odczuwamy chęć pomagania. Mroźne dni dają się we znaki bezdomnym psom - ale nie tylko im. Jak możesz pomóc zwierzętom zimą?
undefined
16.10.2024
Ludzkie choroby, na które chorują też psy
Ten tekst przeczytasz w 3 minuty
Wbrew pozorom organizm psa jest bardzo podobny do naszego. Z tego względu typowe, ludzkie choroby można spotkać także u psów!
undefined