15.12.2015
Najsłodszy duet świata – wywiad z Małgorzatą Kożuchowską
Paulina Król
Ten tekst przeczytasz w 6 minut
O dzieleniu się z psami opłatkiem i tropieniu kocich duchów opowiada Małgorzata Kożuchowska, jakiej nie znacie.
Fot. archiwum prywatne Małgorzaty Kożuchowskiej
Wywiad z magazynu „Mój Pies i Kot” nr 8(9)/2015/2016. Z Małgorzatą Kożuchowską rozmawia Paulina Król.
Przed powrotem z Jasiem ze szpitala przywieźliśmy pachnącą noworodkiem pieluszkę. Kiedy więc po przyjeździe położyliśmy maluszka na kanapie na leżaczku, nasz wyżeł weimarski Grey podszedł ostrożnie i delikatnie położył na nim swój pysk, a obok kanapy leżała Mila, przygarnięty kundelek w typie sznaucerka. To była niezwykle rozczulająca chwila. Wcześniej poczytałam, jak przygotować dom z psami na przyjęcie noworodka. Zależało mi, aby zapewnić i dziecku, i psom bezpieczeństwo, ale też chodziło mi o to, by zwierzaki nie czuły się odsunięte na drugi plan, a Jasia przyjęły jak członka rodziny, który niczego im nie odbiera. To naturalne, że małemu dziecku poświęca się dużo czasu. W tej chwili jest najważniejszym domownikiem. Staram się psom to rekompensować, bo je kocham i chcę, żeby to czuły. Codziennie rano mówię im dzień dobry, są przy tym wygłaskane i utulone. Dziś trzynastomiesięczny Jaś, gdy tylko się obudzi, to piszczy na ich widok i chce do nich biec. To jest super, tym bardziej że one mu na wszystko pozwalają. Nigdy się nie zdarzyło, aby pies warknął lub się odgryzł. Wyżły weimarskie są bardzo tolerancyjne wobec dzieci, ale kiedy Jaś poklepuje psy rączką, bo głaskać jeszcze nie umie, to zawsze w naszej obecności, a ja wtedy chwalę je, że są takie grzeczne, dobre i kochają Jasia.
Wiele młodych mam izoluje swoje dzieci od psów, bo widzą w tym różne zagrożenia.
Nie jestem mamą nadopiekuńczą, która drży na myśl, że pies może polizać dziecko, że kładzie pysk na kocyku. Uważam, że to naturalnie uodparnia malucha. Trzeba oczywiście dbać o higienę, to naturalne, ale najważniejsze jest to, czego dziecko się uczy, wychowując się z psami. Obserwuje, że są to stworzenia, które odczuwają tak samo, jak my, które potrzebują uwagi, pieszczot. Widzi, że psami trzeba się opiekować. Uczestniczy w codziennych rytuałach, takich jak karmienie, spacery, mycie łap. Dostrzega pewne granice, które psom wyznaczamy. Kiedy pies położy z ufnością łeb na kolanach, by nam oddać uczucie, którym my go obdarzamy, nie trzeba już nic mówić. Chciałabym nauczyć swoje dziecko opiekuńczości nie tylko w stosunku do ludzi, ale również do zwierząt, które są od nas zależne i bardziej bezbronne.
To dobre wzorce z Pani dzieciństwa?
Kiedy miałam siedem lat, marzyłam o psie, ale rodzice nie chcieli się zgodzić. U rodziny na wsi oszczeniła się suczka i od razu upatrzyłam sobie czarnego podpalanego szczeniaka z krótkim ogonkiem, którego nazwałam Misiu. Jechaliśmy nad morze i uprzedziłam mamę, że jeśli nie zgodzi się na psa, to jej zatruję wakacje. Każdego popołudnia włączałam powtarzającą się melodię: „Mamo, kup mi psa, mamo, ja chcę psa, mamo, musimy mieć psa”. Po paru dniach takiego terroru mama dla świętego spokoju się zgodziła. Natychmiast napisałam kartkę pocztową do kuzynki Ewy, żeby zaraz po powrocie znad morza przywiozła mi Misia. Postawiłam rodziców pod ścianą. Ale Misia pokochali wszyscy, był z nami 19 lat. To był mój pies, choć opieka rozkładała się na całą rodzinę, także na moje dwie siostry, ale kiedy wyprowadziłyśmy się z domu, to z Misiem zostali rodzice. Tak bardzo był im bliski, że po jego odejściu nie potrafili się zdecydować na kolejnego zwierzaka. Pamiętam pewien wzruszający moment. W Toruniu, gdzie mieszkałam, mieliśmy działkę, do której szło się przez stary park. Któregoś dnia, kiedy już Misia nie było, pojechałam tam z tatą. Tata miał zwyczaj przed powrotem z działki ścinać kilka kwiatów i robić dla kogoś bukiet. Tego dnia wręczył mi bukiet, więc myślałam, że to dla mnie. Wracaliśmy przez park i w pewnym momencie tata poprowadził mnie w jakieś chaszcze. Zatrzymał się przy drzewie i powiedział: tu możesz położyć kwiatki, bo tutaj leży Misiu.
Pierwszy pies w Pani rodzinie był urodzinową niespodzianką.
Ze względu na pracę – a często spędzam poza domem nawet 12 godzin – musiałam poczekać na moment, kiedy będę miała dom z ogrodem i kogoś, kto podczas mojej nieobecności zajmie się psem. Wielokrotnie rozmawialiśmy z mężem, jaki to powinien być pies. W moje czterdzieste urodziny odwiedzili nas rodzice, ale mój mąż gdzieś pojechał. Oczywiście byliśmy w kontakcie telefonicznym i wiedziałam, że chodzi o jakąś niespodziankę, ale kiedy zbliżała się północ, a jego nadal nie było, położyliśmy się wszyscy spać. Kiedy Bartek wrócił, wręczył mi wielki bukiet kwiatów, a na łóżku położył szarą kulkę. Wystraszyłam się, że może potrącił sarenkę. A to był szczeniak, wyżeł weimarski, jego niespodzianka dla mnie na urodziny. Tego szaraczka od razu pokochałam, ale rasa nie była ważna. Każdy pies to przyjaciel. Miał z hodowli filmowe imię Al Pacino, ale ponieważ wydawało nam się dziwne dla psa, daliśmy mu imię Grey. Mówimy też na niego Greyson, gdy jest jakaś dostojna sytuacja, a na co dzień pieszczotliwie Grejuś, Grejulek.
Grey i jego czworonożna koleżanka Mila to zgrana para?
Często myślałam, że fajnie by było, gdyby Grey miał towarzysza, i byłam pewna, że tak się zdarzy, że on się u nas pojawi. Po paru miesiącach mąż wrócił ze spaceru z dwoma czarnymi kulkami, szczeniakami porzuconymi w krzakach. I wtedy jedną suczkę, Milę, zostawiliśmy u siebie. Żyją teraz w absolutnej symbiozie, śpią na jednej kanapie, uprawiają gonitwy, które prowokuje Mila, podgryzając Greyowi tylne łapy. Przy jedzeniu Grey, który ma większą paszczę i szybciej zjada swój posiłek, staje pokornie nad Milą, jakby oczekiwał, że coś dla niego zostanie. Wtedy wystarczy, że ona łypnie okiem, i sprawa załatwiona. A w czasie wieczornego spaceru trzeba uważać, żeby zrobiły to, co trzeba, bo nawzajem się nakręcają i namiętnie tropią urojone koty. Mila i Grey to duet najsłodszy na świecie.
Czy w święta dzielicie się z psami opłatkiem?
Dzielimy życie, a więc i święta psy spędzają z nami. Zgodnie ze staropolską tradycją dostaną opłatek, a pod choinką znajdą jakiś przysmak, może nową obrożę. Zawsze dostają też ekstra coś świątecznego do zjedzenia.
Nie wszystkie psy mają takie wspaniałe życie i Panią to szczególnie porusza.
Nie rozumiem, jak można wyrzucić psa z samochodu i zostawić na pastwę losu, jak można przywiązać zwierzę do drzewa w lesie albo pozostawić w upale w samochodzie. Przeraża mnie, jak ludzie potrafią być okrutni wobec zwierząt. Takie zachowania powinny być piętnowane i karane. Ktoś, kto potrafi zrobić krzywdę zwierzęciu, jest w stanie skrzywdzić człowieka. Na profilu na Facebooku zamieszczam posty o bezdomnych, krzywdzonych zwierzętach, bo wiem, że wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy ze skali problemu. Nawet jeśli 1 proc. czytających to osób prześle grosik, warto to robić. A sama też wspomagam kilka fundacji. Czasem sobie marzę, że na stare lata, gdy już będę miała więcej czasu, założę przytułek dla psów, bardzo by mi to odpowiadało. Wobec przyrody kieruję się zasadami św. Franciszka z Asyżu, który miał taką wrażliwość, jaka powinna cechować wszystkich ludzi, a wierzących w szczególności.
Marzę, że na stare lata, gdy już będę miała więcej czasu, założę przytułek dla psów.
Małe dziecko, mąż, dom, praca, dwa psy. Udaje się Pani uzyskać harmonię, która jest według pani kluczem do zadowolenia?
Myślę, że jestem bliska ideału w tej kwestii. Psy na pewno w tym nie przeszkadzają – wręcz pomagają!
Małgorzata Kożuchowska, jedna z najpopularniejszych aktorek teatralnych i filmowych. Znana głównie z seriali: „M jak miłość”, „Prawo Agaty” i „Rodzinka.pl”. Trzykrotna laureatka Złotej Kaczki w kategorii najlepsza polska aktorka.
Była redaktor naczelna portali PSY.PL i KOTY.PL. Szczęśliwa opiekunka dwóch wyżłów włoskich – Antosi i Pinokia – oraz papugi Karola.
Zobacz powiązane artykuły
27.10.2022
Dżek uratowany z Ukrainy został adoptowany przez Andrea Bocellego
Ten tekst przeczytasz w 2 minuty
Ranny podczas rosyjskiej okupacji pies Dżek niemal na zawsze pożegnał się ze słuchem. Na szczęście złe chwile już za nim. Czworonóg czuje się świetnie i - co najważniejsze - znalazł kochającą rodzinę. Adoptował go sam Andrea Bocelli!
undefined
13.10.2022
Moda na "rasowe" kundelki trwa. Agata i Piotr Rubikowie pokazali nowego członka rodziny
Ten tekst przeczytasz w 3 minuty
Rodzina Agaty i Piotra Rubików powiększyła się! Celebryci postanowili, że szeregi ich rodziny zasili suczka o imieniu Coogee. Piesek, hybryda labradoodle, szybko wzbudził zachwyt, jak i wielkie kontrowersje.
undefined
14.09.2022
Aktor najpierw kupił psa z przyciętymi uszami, potem go oddał. Teraz zachęca do podpisania petycji przeciwko kopiowaniu uszu psom
Ten tekst przeczytasz w 2 minuty
Aktor Joey Essex nie kupił dobermana, bo ten miał kopiowane uszy. PETA pochwaliła aktora za tę decyzję.
undefined