08.02.2023
Mrożące krew w żyłach sceny w Posadówku. Martwe psy w schroniskowych zamrażarkach
Magdalena Olesińska
Ten tekst przeczytasz w 5 minut
Koniec cierpienia kilkudziesięciu psów. Na początku lutego w schronisku w Posadówku doszło do bardzo trudnej interwencji - zarówno psychicznie, jak i fizycznie.
fot. Facebook / @WIOZ Wielkopolski Inspektorat Ochrony Zwierząt
To miejsce miało być bezpieczną przystanią dla bezdomnych zwierząt. Stało się jednak najgorszym koszmarem. Zwłoki nienaturalnie powykręcanych ciał zwierząt, mokre szmaty w budach, psy z przerośniętymi pazurami, skołtunioną sierści, wystającymi kośćmi i sączącymi ranami - choć to wszystko brzmi nieprawdopodobnie, działo się naprawdę. To jedna z tych interwencji, która zostanie w pamięci już na zawsze. Dwie fundacje połączyły siły, by zakończyć dramat blisko 50 psów w schronisku dla zwierząt w Posadówku w województwie wielkopolskim.
Wycieczka szkolna, która zamieniła się w koszmar
Z informacji, które wychodzą na jaw, okazuje się, że w schronisku w Posadówku już od dłuższego czasu działo się bardzo źle. Zgłoszenia trafiały do gminy, a nawet do Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Nowym Tomyślu. Nic się jednak nie zmieniało, a zwierzęta nadal umierały w męczarniach. Ostatecznie interwencji w schronisku w Posadówku w asyście policji podjęli się przedstawiciele Wielkopolskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt i Fundacji Mondo Cane. Doszło do niej 1 lutego - po telefonie interwencyjnym od mężczyzny, który adoptował psa z Posadówka pod koniec stycznia. Zwierzę kilka dni później zmarło w potwornych męczarniach. Sekcja zwłok nie potwierdziła obecności parwowirozy, która miała rzekomo panować w przytulisku. Z informacji uzyskanych od Karoliny Marzec, prezes fundacji WIOZ, badanie pośmiertne psa potwierdziło natomiast pusty przewód pokarmowy na całej długości.
Kolejną informacją, którą otrzymała pani Karolina była wiadomość o wycieczce szkolnej, która odbyła się w połowie grudnia. Nauczycielka wraz z dziećmi odwiedziła przytulisko. Podczas tej wycieczki dzieci miały dowiedzieć się, jak funkcjonuje schronisko. Miały też nauczyć się empatii i chęci niesienia pomocy bezdomnym zwierzętom. Wyjście do schroniska w Posadówku zafundowało jedynie traumatyczne przeżycie.
Wycieczka na miejscu zastała martwe, ale także żywe, lecz wychudzone zwierzęta w kojcach. Zamrażarka była pełna zwłok. Zwierzęta były niewykastrowane i niezaczipowane, co jest wbrew zasadom. Dzieci były przerażone i zapłakane – wypowiedziała się dla poznan.tvp.pl Aleksandra Śniecikowska z Fundacji Mondo CANE.
Martwe psy w zamrażarce
Inspektorzy zastali przerażający widok, który chce się zapomnieć, a który tak trudno wymazać z pamięci. Na pierwszy rzut wszystko wyglądało w porządku. Było to jednak mylne wrażenie. W każdym kojcu panował bałagan, w budach zaś znajdowały się mokre szmaty. Psy nie wychodziły z kojców - o czym świadczą przerośnięte pazury. Miały też skołtunioną sierść i ropiejące rany. Jeden z psów został znaleziony z przymarzniętym do budy pyskiem, w zamrażarce zaś znaleziono 8 martwych zwierząt. Wszystkie były skrajnie zaniedbane i wychudzone - co drugi pies miał wystające kości i żebra. Łącznie na terenie schroniska znaleziono 10 martwych zwierząt.
Najbardziej utkwił mi w głowie widok psa, który leżał nieżywy w budzie.. Sztywny od wielu godzin, a miał nasypaną świeżą karmę.. Jakim trzeba być PERFIDNYM człowiekiem, aby nie zauważyć, nie chcieć zauważyć czy wręcz drwić z tych bezbronnych zwierząt, które z GŁODU, CHŁODU, MROZU umierały tam w męczarniach - wspomniała w rozmowie z portalem psy.pl Karolina Marzec, prezes Wielkopolskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt.
Bezdomni dla bezdomnych
Jak podaje tvn24 schroniskiem w Posadówku zarządzało Stowarzyszenie Integracji Społeczności Lokalnych "Wielkopomoc". To grupa bezdomnych osób, które postanowiło zaopiekować się bezdomnymi zwierzętami. Z informacji, które udało nam się uzyskać, wiemy, że schronisko jest usytuowane w dobrej lokalizacji, kojce zaś są niezniszczone. Natomiast pewne zastrzeżenia budzi obsługa psów.
Mamy zimę, mróz, a te WYCHUDZONE psy trzęsły się z zimna, przemarznięcia. Odchody były tam spłukiwane wodą z węża. Pracownik polewał deski, a odchody i mocz spływały za tył kojca na ziemię. W budach były BRUDNE, stare, MOKRE szmaty!! Te psy były mokre, deski mokre, szmaty mokre. W wielu kojcach nie było kawałka suchej powierzchni!! Brak słomy! W kojcach było również mnóstwo odchodów. Psy rzadko tam miały sprzątane. Brodziły w tym i czekały... w sumie już na nic, bo przecież adopcje "były wstrzymane". Gdzieniegdzie była woda (pewnie nalewana w pośpiechu pomiędzy naszym pierwszym zapukaniem w bramy a wizytą z Policją). Ogólnie obraz nędzy i rozpaczy - podkreśla w rozmowie z nami pani Karolina z Wielkopolskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt
Portalowi wolsztyn.naszemiasto.pl udało się porozmawiać z osobą, która prowadzi schronisko.
Zostaliśmy już osądzeni i skazani w Internecie. Zawiesiłem konto swoje i schroniska. Cierpi na tym moja partnerka i dzieci, którzy dostają wulgarne komentarze, których nie będę cytował, bo są niecenzuralne. Powiatowy lekarz weterynarii był u nas kilka minut wcześniej w zupełnie innej sprawie, weszły fundacje i się zaczęło. Żaden z przedstawicieli fundacji nie zajrzał do dokumentacji medycznej psów. Ten wychudzony trafił do nas już w takim stanie 18 dni wcześniej. Nawet gdybyśmy próbowali wszelkimi sposobami, w tak krótkim czasie nie byliśmy w stanie go doprowadzić do porządku. Tydzień wcześniej w czwartek zamknęliśmy schronisko, bo mamy parwowirozę. Nikogo to nie obchodziło, psy rozwieziono do różnych fundacji i domów tymczasowych. To pomówienia – mamy potwierdzenia, że są kastrowane, sterylizowane i szczepione. Odstępowaliśmy od zabiegów tylko, gdy mogły być zagrożeniem życia dla zwierzęcia. Każdy pies jest zaszczepiony przeciwko wściekliźnie i innym chorobom. Kojce były sprzątane o godzinie 9 rano, zdjęcia były wykonywane około 13-14. Sprzątamy co dwie godziny, cały dzień nie mogliśmy tego zrobić, więc efekt na zdjęciach był taki, a nie inny. Nie wszystko w schronisku było idealne, ale były dwie rzeczy, do których przykładaliśmy wagę – psy nigdy nie były głodne i miały opiekę weterynaryjną. Ktoś chce nas celowo zdyskredytować. Cała dokumentacja medyczna została zabezpieczona przez prokuraturę, a właśnie w niej są dowody naszej niewinności.
Sprawą zajmuje się prokuratura
Skrajnie zaniedbane psy znajdują się pod opieką fundacji Mondo Cane. Część z nich trafiła do domów tymczasowych. Wszystkie zwierzęta otrzymały niezbędną pomoc weterynaryjną. Sprawa została zgłoszona odpowiednim organom.
Co tak naprawdę wydarzyło się w Posadówku? Odpowiedź na to pytanie ma dać sekcja zwłok martwych zwierząt. Jak poinformował nas WIOZ - w czwartek, 9 lutego, osoba prowadząca schronisko została zatrzymana.
Przypominamy, że za znęcanie się nad zwierzętami grozi do 3 lat pozbawienia wolności. W przypadku działania ze szczególnym okrucieństwem sprawcy grozi do 5 lat pozbawienia wolności.
źródła: www.facebook.com/wioz.wielkopolski.inspektorat.ochrony.zwierzat, wolsztyn.naszemiasto.pl, poznan.tvp.pl, tvn24
Zobacz powiązane artykuły
16.04.2025
Tragedia w gminie Bolków. Zaniedbany husky nie przeżył – sprawą zajmuje się policja
Ten tekst przeczytasz w 2 minuty
To kolejny przypadek, który przypomina, jak ważna jest szybka reakcja i zgłaszanie odpowiednim organom znęcania się nad zwierzętami. W sobotni poranek, 12 kwietnia, jaworska policja otrzymała zgłoszenie dotyczące skrajnie zaniedbanego psa. Zwierzę przebywało na jednej z prywatnych posesji w gminie Bolków.
undefined
10.04.2025
Znalazłem psa. Co robić?
Ten tekst przeczytasz w 6 minut
Gdy spotykasz bezdomnego psa na swojej drodze, w głowie pojawia się wiele pytań: „Co mam zrobić, żeby mu pomóc?”, „Czy powinienem go zabrać do domu?", „Gdzie to zgłosić?". Jak postąpić, żeby nie naruszyć przepisów prawnych, a jednocześnie zapewnić psu natychmiastową pomoc?
undefined
04.04.2025
Jak poprawić sytuację bezdomnych zwierząt? Sposobów jest wiele, potrzebne są tylko chęci
Ten tekst przeczytasz w 4 minuty
4 kwietnia przypada Dzień Bezdomnych Zwierząt. Wspaniale, gdyby w kalendarzu przestał istnieć taki dzień, a wszystkie zwierzaki miały dobre, kochające domy. Statystyki wskazują jednak na coś zupełnie odwrotnego – zjawisko bezdomności nie maleje, a wręcz pojawia się coraz więcej wyzwań. Rozmawiamy o tym z Natalią Karolak, specjalistką w zakresie weterynarii i bezdomności zwierząt, koordynatorką projektu Karmimy Psiaki w Fundacji Sarigato.
undefined