Śmiertelna pomyłka. Lekarz weterynarii uśpił zdrowego psa. Sprawę bada prokuratura

author-avatar.svg

Marianna Adamska

Ten tekst przeczytasz w 2 minuty

Dlaczego 5-letni pies został uśmiercony, choć był zdrowy? „Pomyliłem numery posesji” - tłumaczył się weterynarz. 

lekarz weterynarii uśpił zdrowego psa

fot. Facebook / ScyzorykSieOtwiera

To zdarzenie wstrząsnęło nie tylko mieszkańcami Zagnańska (województwo świętokrzyskie) czy opiekunami psów, lecz także środowiskiem weterynaryjnym. Na początku maja doszło do bulwersującej pomyłki - lekarz weterynarii uśpił zdrowego psa. 

Ważył aż 70 kg i oczywiście nie był rasowy, ale miał spokojny charakter, nie był agresywny, uwielbiał swoją rodzinę, a rodzina jego - czytamy na jednym z kieleckich grup. 

„Kupicie sobie nowego psa”

Według relacji na Facebooku „Scyzoryk się otwiera - satyryczna strona Kielc” miejscowy lekarz weterynarii przyszedł do opiekunów Stefana - psa w typie owczarka niemieckiego. Mężczyzna, wchodząc na podwórko, trzymał w dłoni wcześniej przygotowaną strzykawkę. Wizyta weterynarza nie zdziwiła opiekunów 5-letniego Stefana - od wielu lat przychodził on szczepić ich psy. Byli przekonani, że chodzi o rutynowe szczepienie przeciwko wściekliźnie. Niestety prawda okazała się znacznie gorsza.

Nie było ani wyjaśnień, ani formalności - lekarz weterynarii tak po prostu zrobił zwierzęciu zastrzyk. Zachowanie Stefana zaniepokoiło opiekunów. Pies, który z kojca korzystał sporadycznie, tym razem uciekł tam zaraz po podaniu - jak się później okazało - środka usypiającego. Kiedy nieświadomi opiekunowie poprosili weterynarza o wpis do książeczki zdrowia psa, ten odpowiedział, że „On już nikogo nie ugryzie, uśpiłem go”. Na odchodne zaś miał dodać - „Kupicie sobie nowego psa”. Owczarek zmarł w męczarniach chwilę po podaniu zastrzyku. 

Fatalna pomyłka? 

Zrozpaczeni opiekunowie Stefana jeszcze tego samego dnia zawiadomili policję. Jak się później okazało, lekarz weterynarii został docelowo wezwany do starszego, schorowanego małego psa w okolicy. Miał on zbadać zwierzę i ocenić czy kontynuować leczenie, jednakże nie było nic o uśpieniu.

Policjanci podjęli czynności procesowe już w dniu zdarzenia, 4 maja. Dwa dni później zostało wszczęte dochodzenie. Jest ono prowadzone pod nadzorem prokuratora. Większość materiału dowodowego, w szczególności zeznania świadków, są już zabezpieczone. Obecnie oczekujemy na ostateczne wyniki sekcji zwłok zwierzęcia. Nikt dotychczas nie usłyszał zarzutu, natomiast ta opinia będzie mieć kluczowe znaczenie dla dalszego biegu sprawy - wypowiedział się dla Interii Daniel Prokopowicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Kielcach.

Główny zarzut? Złamanie etyki 

Z relacji opiekunów owczarka lekarz weterynarii nie przeprowadził ani badania, ani formalności związanych z eutanazją. Nie zapytał też o zgodę, którą opiekun w przypadku uśpienia zwierzęcia musi podpisać. W związku, z czym główny zarzut wobec lekarza weterynarii to złamanie etyki. Istnieje również duże prawdopodobieństwo, że 5-letniemu owczarkowi został podany niedopuszczalny środek.

Jeszcze nigdy nikt tak nie poniżył naszego zawodu. To, co się wydarzyło, przekracza wszelkie normy przyzwoitości. Nie ma osoby, która nie byłaby tym zbulwersowana i nie żądała dla kolegi wysokiej kary - podkreślił Aleksander Borowiecki, Rzecznik Odpowiedzialności Świętokrzyskiej Izby Lekarsko-Weterynaryjnej. 

Pomyłka adresu może się zdarzyć każdemu. Ale brak badania i podanie jednego zastrzyku zamiast dwóch, co spowodowało, że pies umierał w męczarniach, jest skandalem - wypowiedzieli się lekarze weterynarii. 

Zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa złożyło też kieleckie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami. 

Chodzi o naruszenie ustawy o ochronie zwierząt. W sytuacji doszło do złamania procedur, bo zwierzęta można uśpić tylko w określonych przypadkach, na przykład wtedy gdy medycyna jest już bezradna lub gdy są agresywne - wypowiedziała się dla Onetu Inez Romaniec-Clark z TOZ w Kielcach.

Wynik sekcji zwłok omyłkowo uśpionego psa mają być w połowie czerwca. Jak wypowiedział się dla Interii lekarz weterynarii Aleksander Borowiecki „Będę wnioskował o uchylenie prawa wykonywania zawodu, ale nie wierzę w jego orzeczenie”. Dodaje też, że weterynarzowi grozi prawdopodobnie nagana. 

źródła: www.facebook.com/ScyzorykSieOtwiera, wydarzenia.interia.pl, wiadomosci.onet.pl
Pierwsza publikacja: 01.06.2022

Podziel się tym artykułem:

author-avatar.svg

Zobacz powiązane artykuły

24.06.2025

"Nie porzucaj, też mam uczucia!" - kolejna odsłona kampanii TOZ przeciwko porzuceniom

Ten tekst przeczytasz w 4 minuty

Wakacje to dla nas powód do radości, lecz dla zwierząt to często tragedia. Według danych Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Polsce liczba porzuceń wzrasta wtedy aż o 30 procent! Dlatego w kolejnej odsłonie corocznej kampanii pod hasłem "Nie porzucaj, też mam uczucia!" TOZ apeluje o empatię. Przed wyjazdem na urlop zwierzęciu można i należy zapewnić opiekę!

kampania "Nie porzucaj, tez mam uczucia"

undefined

13.06.2025

Zginęła ratując psa z torów. 42-letnia kobieta nie zdążyła przed nadjeżdżającym pociągiem

Ten tekst przeczytasz w 2 minuty

Miała tylko kilka sekund. Alicia Leonardi próbowała ściągnąć psa swojego byłego partnera z torów kolejowych. Nie zdążyła. Wypadek w stanie New Hampshire pokazuje, jak wielką cenę czasem płacimy za miłość do zwierząt.

null

undefined

31.05.2025

Siła relacji człowieka i zwierzęcia: W chwilach stresu wolimy przytulić psa niż rozmawiać z partnerem

Ten tekst przeczytasz w 3 minuty

Globalne badanie przeprowadzone przez firmę Mars i platformę Calm potwierdza to, co wielu opiekunów zwierząt domowych czuje intuicyjnie – nasze relacje z pupilem mają realny wpływ na dobrostan psychiczny.

null

undefined

null

Bądź na bieżąco

Zapisz się na newsletter i otrzymuj raz w tygodniu wieści ze świata psów!

Zapisz się