23.10.2017
Labrador odnaleziony po trzech tygodniach miał dużo szczęścia
Paulina Król
Ten tekst przeczytasz w 2 minuty
Ledwie żywy Nero leżał wśród kamieni z dala od głównego szlaku, 5 km od domu. Chory na padaczkę, z rozciętą łapą miał niewielkie szanse na przeżycie. Dzięki turystom ratunek przyszedł w ostatniej chwili. Nero nie miał jednak ani czipa, ani adresówki. Czy mimo to wrócił do swojej zrozpaczonej rodziny?
fot. Facebook / Mondo Cane
Pod koniec września biszkoptowy labrador Nero bawił się z suczką Lalą na ogrodzonej posesji przy swoim domu w Michałowicach na Dolnym Śląsku. To Lala prawdopodobnie otworzyła drzwi i psy czmychnęły poza ogród. Lala wróciła do domu, po Nero ślad zaginął.
Psa szukali od wielu dni
Właściciele rozpaczliwie go szukali, także poprzez ogłoszenia w mediach społecznościowych. Podejrzewali kradzież psa, ponieważ w tamtym tygodniu w okolicy zaginęły jeszcze dwa inne psy w typie labradora. O zaginięciu Nera wiedziała też, jak się później okazało szczęśliwie, fundacja Mondo Cane – Jeleniogórski Wolontariat dla Zwierząt.
Fundacja co jakiś czas przekazywała właścicielom informację o znalezionych labradorach, jednak żaden z nich nie był ukochanym Nero. Aż nagle, kilka kilometrów od domu Nera, na wycieńczonego labradora uwięzionego wśród skał natknęli się turyści, którzy zboczyli ze szlaku w okolicach Śnieżnych Kotłów w Karkonoszach. Natychmiast powiadomili GOPR. Z pomocą goprowcom przyszli wolontariusze z fundacji Mondo Cane.
Pies nie miał adresówki i nie byłem pewien, czy to jest poszukiwany od 25 dni Nero, ale znałem jego imię. Kiedy go zawołałem, mimo ogromnego osłabienia, lekko drgnął, i czułem, że to imię rozpoznał. Z nadzieją zadzwoniłem do opiekunów Nera, żeby wypytać jeszcze o szczegóły. I wtedy mi powiedzieli, że pies miał szarą obrożę przeciwpchelną. Ten znaleziony pies też miał taką – powiedział nam przybyły na miejsce wolontariusz.
Zwierzę nie miało siły się poruszać, trzeba więc było najpierw wynieść psa spomiędzy skał na rękach, a potem już na noszach przetransportować do schroniska. Stamtąd został przewieziony do Szklarskiej Poręby, a następnie wolontariusze Mondo Cane zabrali go do lecznicy „4 Łapy” w Jeleniej Górze, gdzie natychmiast udzielono mu pierwszej pomocy.
To był rzeczywiście Nero i na noc wrócił do szczęśliwej z jego odnalezienia rodziny, a jego opiekunka napisała na Facebooku:
Nero jest już w domku. Odpoczywa. Jest po 3 atakach padaczki, jest wycieńczony. Śpi. Reaguje na nasze głosy, co jest wspaniałe 🙂 Lala, przyjaciółka Nera, obwąchała go i widać ogromne wzruszenie w jej oczach, trzymajcie kciuki żeby doszedł do siebie.
Labrador odnaleziony, ale słaby i głodny
W niedzielę, parę dni po uratowaniu, Nero dostał trzecią kroplówkę i czuje się coraz lepiej. Wychodzi na spacery, ale jest cały czas bardzo głodny. Jednak po tak skrajnym wygłodzeniu nie może dostawać dużej porcji jedzenia na raz. Porcje ma zwiększane sukcesywnie, a czas między posiłkami jest wydłużany.
Poznaje nas wszystkich domowników. Cieszy się każdym przytuleniem i zawołaniem „Nero”. Dla nas, właścicieli, to ogromna radość odzyskać przyjaciela po tak długim czasie. Nadzieja umiera ostatnia i temu powiedzeniu trzeba być wiernym. Bo warto! – powiedziała nam Anna, jego opiekunka.
Happy end? Tym razem tak. I wszyscy się cieszymy z takiego obrotu sprawy. Mamy jednak nadzieję, że opiekunowie Nera wyciągną wnioski z tego zdarzenia i zaopatrzą zarówno jego, jak i Lalę, przynajmniej w adresówkę, a jeszcze lepiej, jeśli zaczipują obydwa psy. A wybieg zabezpieczą tak, aby Nero nigdy więcej nie miał możliwości ucieczki!
Była redaktor naczelna portali PSY.PL i KOTY.PL. Szczęśliwa opiekunka dwóch wyżłów włoskich – Antosi i Pinokia – oraz papugi Karola.
Zobacz powiązane artykuły
23.04.2025
Pies uratowany spod falochronu! Niezwykła akcja ratunkowa w Kołobrzegu
Ten tekst przeczytasz w 2 minuty
To miała być spokojna niedziela. Jednak spacerowicze przy kołobrzeskim falochronie natknęli się na coś, co poruszyło całe miasto – spod betonowych gwiazdobloków wydobywał się piskliwy głos uwięzionego psa.
undefined
17.04.2025
Policyjne psy w akcji – Tolo i Karzeł odnaleźli zaginionych!
Ten tekst przeczytasz w 2 minuty
Nie tylko ludzie ratują ludzi. Czasem to właśnie cztery łapy i niezawodny węch robią największą różnicę. Dzięki pracy policyjnych psów służbowych – Tolo i Karła – w ostatnich dniach udało się odnaleźć dwoje zaginionych: starszą kobietę oraz chłopca, który oddalił się z domu. Każda z tych historii ma wspólny mianownik – czas działał na niekorzyść, a pomoc... miała cztery łapy!
undefined
10.04.2025
Krakowscy uczniowie z wielkimi sercami! Podsumowanie akcji Animbulans dla bezdomnych zwierząt
Ten tekst przeczytasz w 2 minuty
To była akcja, która pokazała, że empatia nie zna wieku, a młodzież potrafi działać z sercem, siłą i organizacyjnym rozmachem! Uczniowie krakowskich szkół tworzący inicjatywę Animbulans zorganizowali wyjątkową zbiórkę dla podopiecznych tamtejszego schroniska.
undefined