06.01.2022
Aniołki Charliego – wywiad z Alą i Olą Tracz
Paulina Król
Ten tekst przeczytasz w 6 minut
O barwnym życiu z dwoma psami podwórkowymi i kotką o dwóch wcieleniach opowiadają Ala i Ola Tracz.
fot. Celestyna Król
Wywiad z magazynu „Mój Pies i Kot” nr 1(68)/2022. Z Alą i Olą Tracz rozmawia Paulina Król.
Dwie młodziutkie wokalistki mieszkają w Stojeszynie Pierwszym, niewielkiej wsi w województwie lubelskim, ale zna je cała Polska. Alę poznali także widzowie Eurowizji Junior 2020, na której reprezentowała nasz kraj. Jednak nie wszyscy wiedzą, że oprócz rodziców mieszkają z nimi dwa przygarnięte psy, Charlie i Łatka, oraz szylkretowa kotka Lili. Dziewczyny deklarują, że kochają wszystkie zwierzęta. A że od zawsze miały kontakt i z psami, i z kotami, to nie umiałyby określić, które są fajniejsze. Zarówno siebie, jak i osoby z bliskiego otoczenia określają kociopsiarzami, choć może Ala jest trochę bardziej kociarą.
Najdłużej jest z Wami Charlie. Jak do Was trafił?
Ola: Kuleczkę z wielką głową przyniósł w pudełku wujek. Tata zawołał mamę, Alę i mnie do salonu i, trzymając pieska na rękach, dokonał prezentacji. Charlie – powiedział do szczeniaka. – Poznaj aniołki. Aniołki – dodał, patrząc na naszą trójkę – poznajcie Charliego. I tak to filmowe imię pozostało, ale nazywamy go też Czarkiem. Bardzo lubi jeść, można go przekupić każdym jedzonkiem, a szczególnie kiełbaską. Do niego jestem najbardziej przywiązana, bo jest z nami już siedem lat, ale wszystkie zwierzaki lubię tak samo.
Ala: Kiedyś Czarek, już nie taki mały, ale z głową nadal większą od swojego ciała, wziął w pyszczek kość i tak dziwnie ją podniósł, że całe ciało uniosło się do góry, a on leżał na głowie z kością, która przeważyła.
O: Na początku mieszkał w domu i swoje posłanko miał w kuchni. Zabawne było, jak czasem biegał od szafki do szafki, bo jak w lustrze widział w nich swoje odbicie i myślał, że tam jest drugi pies.
Od kilku lat Charlie ma koleżankę Łatkę. Skąd ją macie?
A: Któregoś dnia tata wyjechał do pracy i na podwórku został tylko Czarek. Po około 10 minutach od jego wyjazdu przyjechałyśmy z mamą do domu, a przy drzwiach już stał jakiś mały piesek. Prawdopodobnie ktoś go nam podrzucił. Oczywiście chętnie go przygarnęłyśmy i od tamtej pory, a minęły już ponad trzy lata, jest z nami Łatka to suczka bardzo energiczna, uwielbia się bawić. Swoje imię zawdzięcza umaszczeniu: jest biała w czarne i brązowe łatki.
O: Dopóki nie było Łatki, Charlie był przytulakiem, nawet nie szczekał, gdy ktoś przyjechał, jedynie skakał z radości. We dwójkę tworzą teraz team rozrabiaków i nikt obcy nie może naruszać ich terytorium, jakim jest podwórko. Mają więc wygodny kojec, to ich domek, do którego wchodzą bez oporu na czas odwiedzin nieznanych osób. Nikogo nigdy nie ugryzły, ale tak jest bezpieczniej. A pani weterynarz „kupiła” sobie ich zaufanie niezawodną na nie metodą, czyli kiełbaską.
A: Czarek nadal kocha pieszczoty i jest bardziej stonowany, Łatka ma zaś bardziej przebojowy charakter, więc się uzupełniają. Na pewno wolałybyśmy, żeby były bardziej przyjazne dla ludzi, ale poza tym nic nie chciałybyśmy w nich zmieniać, bo są jedyne w swoim rodzaju, takie po prostu swoje.
Kogo z rodziny psy lubią najbardziej?
A: Jeśli chodzi o posłuszeństwo, to autorytetem i przywódcą stada jest tata, jego najbardziej słuchają. To dość duże psy i do tego sporo jedzą, dlatego jedzenie podają im rodzice. Tata tak je wychował, że zaczynają jeść dopiero, kiedy usłyszą słowo „proszę”.
O: Okazują tyle samo radości każdemu z nas. Kiedy wracamy do domu, podbiegają do samochodu, czeka- ją, aż wysiądziemy, a potem kręcą się między nogami, liżą nas, czekają na przytulaski, co jest bardzo miłe.
Charlie i Łatka urozmaicają sobie podwórkowe życie różnymi atrakcjami żywieniowymi. Zjadają np. z krzaczków pomidorki koktajlowe lub maliny. Zimą z instynktownym umiarem częstują się z wiaderka zebranymi orzechami włoskimi, które potrafią samodzielnie rozłupywać.
Domownikiem jest też kotka Lili. Ona ma ulubioną osobę?
A: O tak, Lili to przylepa przywiązana szczególnie do mnie. Czasem przez całą noc śpi ze mną, często pod kołdrą i raczej mnie nie budzi, ale kiedy tylko się poruszę, łapie mnie za nogi i skacze, zapraszając do zabawy. Kiedyś obudziłam się z Lilusią na twarzy, co mi zupełnie nie przeszkadzało. Jej sierść jest wszędzie i sypie się jak brokat, ale po dwóch latach już się przyzwyczaiłam. Zresztą najważniejsza dla mnie jest więź ze zwierzakiem. Jestem tak bliska Lili, że nawet jak zobaczy, co jem, to też się tego domaga, a często jest to coś, czego koty zwyczajowo nie jedzą, na przykład sałata. Oczywiście nie daję jej niczego, co byłoby dla niej szkodliwe. Lilusia zapewnia mi też duże wsparcie. Jak tylko mam gorszy humor i mogę się do niej przytulić, smutek szybciej mija.
O: Lili wraz ze swoim braciszkiem błąkała się przy drodze. Tam znalazła je nasza babcia dwa lata temu. Spierałyśmy się, jakie imię dać kotce. Miałam różne pomysły, ale Ala stwierdziła, że skoro to ona będzie się więcej nią zajmować, to ma przywilej decydowania. A że od ósmego roku życia chciała mieć kotka o imieniu Lili, teraz mogła tę wizję urzeczywistnić. Nie jestem zazdrosna o Lili, ale czasem i ja chcę się do niej przytulić, wtedy po prostu muszę ją od Ali zabrać. Na szczęście Lili nie protestuje. Plus jest taki, że kotka nie śpi ze mną, więc mnie nie budzi w nocy.
A: Lili ma dwa wcielenia. W domu dużo śpi, czasem na kimś się położy, poprzytula się, taki kot aniołek. Jak tylko wyjdzie na dwór, to wstępuje w nią dzikie zwierzę: ucieka, wspina się na drzewa, biega po polach. I nie da się niczym przekupić, nawet mnie nie pozwala się złapać. Czasem znika na parę godzin, ale bywa, że wypuszczona rano wraca dopiero następnego dnia rano. W domu dostarcza nam innych atrakcji. Bardzo lubi spać tam, gdzie jest ciepło. Obok czy na kimś z nas lub na ręcznikach w łazience to nic nadzwyczajnego, ale któregoś dnia
wchodzę do łazienki, a tam rzeczy w otwartej suszarce do bielizny się ruszają. Okazało się, że Lili weszła do suszarki na cieplutkie, wysuszone pranie. Innym razem znalazłam ją spacerującą po karniszu pod sufitem. Tajemnicą pozostanie, jak tam weszła, ponieważ w pobliżu nie stał żaden mebel, który mógłby jej to ułatwić. A najzabawniejsze było zdarzenie z mięsem. Odrabiałam na górze lekcje i nagle słyszę, że Lili, miaucząc, wchodzi po schodach. Zdziwiłam się, bo to kotka małomówna. Jeszcze bardziej się zdziwiłam, a nawet wystraszyłam, kiedy zobaczyłam coś dużego w jej pyszczku i nie wiedziałam, co to jest. Okazało się, że ukradła kawał mięsa, który mama przygotowała na obiad i, wychodząc, nierozważnie pozostawiła na blacie w kuchni. No i było po mięsie!
Co by było, gdybyś, Alu, była kotem, a Ty, Olu, psem?
A: Zazdroszczę Lili, że może pójść spać, kiedy chce, wstać, kiedy chce, może cały dzień leżeć pod kołderką, zjeść, kiedy chce, nie ma szkoły, żadnych obowiązków. Pewnie gdybym była kotem, to też bym głównie leżała i spała. Ale… jest jedno „ale”, bo przecież, będąc kotem, nie mogłabym śpiewać, a to akurat moja największa pasja, i byłby problem. Może też takie życie byłoby nieciekawe… Bo ani z kimś pogadać, ani porysować, nuda po prostu.
O: Gdybym była psem, to też bym sobie odpoczywała. A żartując, mogłabym także podejść niepostrzeżenie do jakiejś osoby, czego jako ja teraz bym nie zrobiła, i zaprzyjaźnić się z nią, skoro pies jest najlepszym przyjacielem człowieka.
W zeszłorocznej piosence świątecznej śpiewacie m.in. o tym, że zwierzęta w noc wigilijną mówią ludzkim głosem. Co Wasze zwierzaki powiedziałyby w tę noc?
A: Mam nadzieję, że Lili przyznałaby, że jest jej z nami dobrze. A ja bym z ciekawości zapytała ją, co robi, gdy nie ma jej w domu, i jak weszła na ten karnisz.
O: Psy na pewno powiedziałyby: „Dajcie jeść!!! I wyznały, że kochają całą rodzinę.
A jakie byłyby najlepsze prezenty pod choinkę dla Waszych zwierzaków?
A i O: Najlepszy prezent dla Czarka i Łatki to jedzenie w każdej postaci. Ale niekoniecznie musi to być coś materialnego. Najważniejsze, także dla Lili, jest to, żeby się z nimi poprzytulać, pobawić, poświęcić im więcej czasu, dać im ciepło i naszą miłość.
Ala i Ola Tracz, utalentowane wokalnie siostry, odniosły wiele sukcesów na konkursach w Polsce i za granicą, wzięły udział w 3. edycji „The Voice of Kids”; Ala reprezentowała Polskę na Eurowizji Junior w 2020 roku. 6 grudnia miała premierę ich piosenka „Wesołych świąt” (YouTube Ala & Ola Tracz Official).
zdjęcie główne: Celestyna Król
Była redaktor naczelna portali PSY.PL i KOTY.PL. Szczęśliwa opiekunka dwóch wyżłów włoskich – Antosi i Pinokia – oraz papugi Karola.
Zobacz powiązane artykuły
27.10.2022
Dżek uratowany z Ukrainy został adoptowany przez Andrea Bocellego
Ten tekst przeczytasz w 2 minuty
Ranny podczas rosyjskiej okupacji pies Dżek niemal na zawsze pożegnał się ze słuchem. Na szczęście złe chwile już za nim. Czworonóg czuje się świetnie i - co najważniejsze - znalazł kochającą rodzinę. Adoptował go sam Andrea Bocelli!
undefined
13.10.2022
Moda na "rasowe" kundelki trwa. Agata i Piotr Rubikowie pokazali nowego członka rodziny
Ten tekst przeczytasz w 3 minuty
Rodzina Agaty i Piotra Rubików powiększyła się! Celebryci postanowili, że szeregi ich rodziny zasili suczka o imieniu Coogee. Piesek, hybryda labradoodle, szybko wzbudził zachwyt, jak i wielkie kontrowersje.
undefined
14.09.2022
Aktor najpierw kupił psa z przyciętymi uszami, potem go oddał. Teraz zachęca do podpisania petycji przeciwko kopiowaniu uszu psom
Ten tekst przeczytasz w 2 minuty
Aktor Joey Essex nie kupił dobermana, bo ten miał kopiowane uszy. PETA pochwaliła aktora za tę decyzję.
undefined