Bohaterowie nie zawsze noszą pelerynę. Poznajcie historię, która przywraca wiarę w ludzi

Ewa Potępa

Ewa Potępa

Ten tekst przeczytasz w 4 minuty

Sergio Florian, 44-letni maratończyk z Hawajów, często zachwyca się niezwykłymi widokami. Jednak to, co zobaczył podczas swojego treningu po górach O’ahu, było zaskakujące – nawet jak na jego standardy.

bohaterowie

fot. Shutterstock

Niecodzienny trening 

Hawaje to miejsce jak z bajki. Czyste, piaszczyste plaże, lazurowa woda, pełne bujnej roślinności doliny oraz przepiękne, chociaż niebezpiecznie klify. Sergio Florian, aby utrzymać formę, co najmniej dwa razy w tygodniu trenuje biegi. Mieszkając w jednym z najpiękniejszych miejsc na ziemi, często wybiera malownicze szlaki w górach. Swoje treningi rejestruje i wrzuca na profile w social mediach. Podczas jednego ze swoich biegów ujrzał niecodzienny widok: wysoko w górach, na jednym z najniebezpieczniejszych szlaków na wyspie spotkał… przerażonego psa.

Byłem zszokowany, gdy ją zobaczyłem. Nigdy nie widziałem psa tak wysoko – mówi mężczyzna. 

Pułapka na klifie

Suczka utknęła w pobliżu 300-metrowego klifu. Była wycieńczona, odwodniona i przerażona. Cała się trzęsła, a na pyszczku miała liczne zadrapania.

Znajdowała się w najbardziej zdradliwej części szlaku, utknęła między dwoma klifami – tłumaczy biegacz.

Ponieważ słońce chyliło się ku zachodowi, a pies był zbyt wyczerpany i przestraszony, by samodzielnie zejść na dół, Sergio bez wahania decyzję – wiedział, że musi jej pomóc. Powoli podszedł do suczki i delikatnie ją podniósł.

Drżała i była przerażona. Czułem jej ciepło, gdy chwyciłem ją w ramiona – wspomina. – Była naprawdę grzeczna i kochana, wiedziałem jednak, jak bardzo jest słaba. Musiała być na górze przez jakiś czas – dodaje. 

Ratunek nad przepaścią

Szlak, na którym Sergio znalazł psiaka, liczy około czterech mil (6,5 kilometra). Mężczyzna wiedział, że czeka go trudna przeprawa – z psem w ramionach będzie musiał pokonać niezwykle stromy, około 2-kilometrowy fragment trasy idący przy samym klifie. Sytuacji nie pomagał zapadający zmrok ani silny wiatr. 

Dolna część szlaku jest bardziej popularna – wiele osób udaje się tam, aby zrobić zdjęcia tego spektakularnego widoku. Jednak niewiele osób wchodzi wyżej, bo jest to dość niebezpieczne. Jeśli upadniesz, to może być koniec. Szanuje to miejsce i budzi ono mój respekt, ale znam je i czuję się tu dobrze – dzięki treningom znam trasę i wiem, jak się po niej bezpiecznie przemieszczać  – tłumaczy sportowiec.

Silne ramiona

Sergio na co dzień pracuje jako fizjoterapeuta i pomaga osobom z urazami kręgosłupa w ponownej nauce chodzenia. Dzięki swojej pracy ma naprawdę silne, wytrenowane ramiona. Mimo to transport przestraszonego 20-kilogramowego psiaka był wyzwaniem nawet dla niego. W czasie zejścia kilkukrotnie musiał się zatrzymać, by odpocząć. Podczas przerw czule przemawiał do suczki, zapewniając ją, że wkrótce będzie bezpieczna. 

Po prostu powtarzałem jej: Wszystko w porządku dziewczyno, świetnie sobie radzisz – opowiada.

W najbardziej stromej części zejścia jedną ręką trzymał się klifu, a drugą ręką podtrzymywał psa.

Musiałem się naprawdę starać, by zachować równowagę i trzymać ją przy sobie – wspomina Sergio – Starałem się nie iść zbyt szybko, żeby się nie przestraszyła – dodaje. 

Ostrożne zejście z góry zajęło im ponad godzinę. 

Poszukiwania opiekuna

Było około 18:00, kiedy Sergio dotarł na koniec szlaku i zabrał psa do swojego domu. Okazało się, że kilka godzin wcześniej inny turysta natknął się na suczkę w górach. Wiedział jednak, że samodzielnie nie da rady sprowadzić jej na dół. Po powrocie ze szlaku napisał post o psiaku na grupie Oahu Hiking Community na Facebooku. 

Żona bohatera widziała wpis mężczyzny w mediach społecznościowych. Kiedy jej mąż wrócił z treningu z opisanym wcześniej psem, szybko pomogła w namierzeniu właściciela. Okazało się, że suczka ma na imię Stevie i zaginęła trzy dni wcześniej. Rzuciła się w pogoń za dziką świnią i musiała się zgubić. 

Kiedy czekaliśmy, aż właściciel przyjedzie, daliśmy Stevie wodę i jedzenie. To taki cudowny pies – mówi Sergio. 

Kochamy szczęśliwe zakończenia

Mężczyzna opisał całą sytuację na swoim profilu na Instagramie.

Moje serce jest dziś pełne – czytamy we wpisie, który polubiło ponad 65 tysięcy osób. – Zrobiłem to, co zrobiłby każdy w mojej sytuacji – zaznacza Sergio. – Jeśli czujesz się na siłach, jesteś w dobrej kondycji fizycznej i możesz komuś pomóc, zawsze powinieneś to zrobić – podsumowuje całe zajście. 

Wszyscy kochamy szczęśliwe zakończenia. Jeśli jesteśmy świadkami podobnej sytuacji i możemy pomóc bez stwarzania zagrożenia dla życia i zdrowia własnego czy otoczenia – reagujmy. Pamiętajmy jednak o bezpieczeństwie. Jeśli zwierzę jest agresywne, znajduje się w trudno dostępnym miejscu lub jest ofiarą przemocy, istnieje szereg organizacji i służb, do których możemy zgłosić się po pomoc: 

  • Straż Miejska – jeśli znajdziemy zwierzę  w potrzebie, możemy zgłosić się na linię alarmową 986. W zgłoszeniu należy wskazać, gdzie i co się stało, opisać zdarzenie, podać swoje dane do kontaktu oraz w miarę możliwości udzielić pomocy/opieki zwierzęciu do czasu przybycia na miejsce patrolu;
  • Policja – jeśli uważamy, że zwierzęciu dzieje się krzywda, możemy zgłosić to pod numerem 997;
  • Straż Pożarna – pomaga nie tylko w ściąganiu kotów z drzew. Jeśli zwierzę utknęło lub zaklinowało się w trudno dostępnym miejscu, warto poprosić o pomoc strażaków. Ze Strażą Pożarną skontaktujemy się pod numerem 998;
  • Schronisko dla zwierząt – jeśli widzimy bezdomne lub zabłąkane zwierzę, możemy skontaktować się lokalnym schroniskiem dla zwierząt. Lista schronisk dostępna jest na stronie Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Polsce.

Jeśli nie uda nam się skontaktować z powyższymi służbami i organizacjami, możemy zajrzeć na stronę Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Znajdziemy tam adresy i numery kontaktowe do fundacji, ośrodków rehabilitacji i lecznic weterynaryjnych w całej Polsce. 

Pierwsza publikacja: 08.04.2024

Podziel się tym artykułem:

Ewa Potępa
Ewa Potępa

Miłośniczka dobrego jedzenia i podróży. Za punkt honoru stawia sobie pogłaskanie każdego napotkanego kota. W poprzednim życiu była Pandą Wielką.

Zobacz powiązane artykuły

Czy agresywny pies już nigdy się nie zmieni? To zależy od ciebie!

Ten tekst przeczytasz w 7 minut

Ugryzł, więc jest niebezpieczny? Czy agresywny pies już zawsze powinien być traktowany jak groźne, nieobliczalne zwierzę? Oto prawdziwe historie, które pokazują, że nawet gryzący pies może stać się miłym czworonogiem!

agresywny pies się nie zmieni

undefined

Pimpek – historia psa z padaczką, który wciąż czeka na dom

Ten tekst przeczytasz w 4 minuty

W 2023 roku do Fundacji dla Szczeniąt Judyta zgłosiła się Magda, wolontariuszka Szlachetnej Paczki, pomagająca starszej pani i jej niepełnosprawnemu synowi, poruszającemu się na wózku inwalidzkim. Od dłuższego czasu bezskutecznie szukała nowego domu dla Pimpka: „Szukamy osoby lub rodziny, która jest gotowa dać mu miłość i dbałość, jakiej potrzebuje”.

Pimpek do adopcji

undefined

Gdzie zgłaszać bezdomne lub znalezione na ulicy psy?

Ten tekst przeczytasz w 4 minuty

Porzucenia zwierząt nadal zdarzają się bardzo często. Dowiedz się, gdzie zgłaszać bezdomne psy lub takie zwierzęta, które wyraźnie nie mają opiekuna i wymagają pomocy. Zadbaj o nie, aby nie stała się im krzywda!

gdzie zgłaszać bezdomne psy

undefined

null

Bądź na bieżąco

Zapisz się na newsletter i otrzymuj raz w tygodniu wieści ze świata psów!

Zapisz się