09.04.2024
Bohaterowie nie zawsze noszą pelerynę. Poznajcie historię, która przywraca wiarę w ludzi
Ewa Potępa
Ten tekst przeczytasz w 4 minuty
Sergio Florian, 44-letni maratończyk z Hawajów, często zachwyca się niezwykłymi widokami. Jednak to, co zobaczył podczas swojego treningu po górach O’ahu, było zaskakujące – nawet jak na jego standardy.
fot. Shutterstock
Niecodzienny trening
Hawaje to miejsce jak z bajki. Czyste, piaszczyste plaże, lazurowa woda, pełne bujnej roślinności doliny oraz przepiękne, chociaż niebezpiecznie klify. Sergio Florian, aby utrzymać formę, co najmniej dwa razy w tygodniu trenuje biegi. Mieszkając w jednym z najpiękniejszych miejsc na ziemi, często wybiera malownicze szlaki w górach. Swoje treningi rejestruje i wrzuca na profile w social mediach. Podczas jednego ze swoich biegów ujrzał niecodzienny widok: wysoko w górach, na jednym z najniebezpieczniejszych szlaków na wyspie spotkał… przerażonego psa.
Byłem zszokowany, gdy ją zobaczyłem. Nigdy nie widziałem psa tak wysoko – mówi mężczyzna.
Pułapka na klifie
Suczka utknęła w pobliżu 300-metrowego klifu. Była wycieńczona, odwodniona i przerażona. Cała się trzęsła, a na pyszczku miała liczne zadrapania.
Znajdowała się w najbardziej zdradliwej części szlaku, utknęła między dwoma klifami – tłumaczy biegacz.
Ponieważ słońce chyliło się ku zachodowi, a pies był zbyt wyczerpany i przestraszony, by samodzielnie zejść na dół, Sergio bez wahania decyzję – wiedział, że musi jej pomóc. Powoli podszedł do suczki i delikatnie ją podniósł.
Drżała i była przerażona. Czułem jej ciepło, gdy chwyciłem ją w ramiona – wspomina. – Była naprawdę grzeczna i kochana, wiedziałem jednak, jak bardzo jest słaba. Musiała być na górze przez jakiś czas – dodaje.
Ratunek nad przepaścią
Szlak, na którym Sergio znalazł psiaka, liczy około czterech mil (6,5 kilometra). Mężczyzna wiedział, że czeka go trudna przeprawa – z psem w ramionach będzie musiał pokonać niezwykle stromy, około 2-kilometrowy fragment trasy idący przy samym klifie. Sytuacji nie pomagał zapadający zmrok ani silny wiatr.
Dolna część szlaku jest bardziej popularna – wiele osób udaje się tam, aby zrobić zdjęcia tego spektakularnego widoku. Jednak niewiele osób wchodzi wyżej, bo jest to dość niebezpieczne. Jeśli upadniesz, to może być koniec. Szanuje to miejsce i budzi ono mój respekt, ale znam je i czuję się tu dobrze – dzięki treningom znam trasę i wiem, jak się po niej bezpiecznie przemieszczać – tłumaczy sportowiec.
Silne ramiona
Sergio na co dzień pracuje jako fizjoterapeuta i pomaga osobom z urazami kręgosłupa w ponownej nauce chodzenia. Dzięki swojej pracy ma naprawdę silne, wytrenowane ramiona. Mimo to transport przestraszonego 20-kilogramowego psiaka był wyzwaniem nawet dla niego. W czasie zejścia kilkukrotnie musiał się zatrzymać, by odpocząć. Podczas przerw czule przemawiał do suczki, zapewniając ją, że wkrótce będzie bezpieczna.
Po prostu powtarzałem jej: Wszystko w porządku dziewczyno, świetnie sobie radzisz – opowiada.
W najbardziej stromej części zejścia jedną ręką trzymał się klifu, a drugą ręką podtrzymywał psa.
Musiałem się naprawdę starać, by zachować równowagę i trzymać ją przy sobie – wspomina Sergio – Starałem się nie iść zbyt szybko, żeby się nie przestraszyła – dodaje.
Ostrożne zejście z góry zajęło im ponad godzinę.
Poszukiwania opiekuna
Było około 18:00, kiedy Sergio dotarł na koniec szlaku i zabrał psa do swojego domu. Okazało się, że kilka godzin wcześniej inny turysta natknął się na suczkę w górach. Wiedział jednak, że samodzielnie nie da rady sprowadzić jej na dół. Po powrocie ze szlaku napisał post o psiaku na grupie Oahu Hiking Community na Facebooku.
Żona bohatera widziała wpis mężczyzny w mediach społecznościowych. Kiedy jej mąż wrócił z treningu z opisanym wcześniej psem, szybko pomogła w namierzeniu właściciela. Okazało się, że suczka ma na imię Stevie i zaginęła trzy dni wcześniej. Rzuciła się w pogoń za dziką świnią i musiała się zgubić.
Kiedy czekaliśmy, aż właściciel przyjedzie, daliśmy Stevie wodę i jedzenie. To taki cudowny pies – mówi Sergio.
Kochamy szczęśliwe zakończenia
Mężczyzna opisał całą sytuację na swoim profilu na Instagramie.
Moje serce jest dziś pełne – czytamy we wpisie, który polubiło ponad 65 tysięcy osób. – Zrobiłem to, co zrobiłby każdy w mojej sytuacji – zaznacza Sergio. – Jeśli czujesz się na siłach, jesteś w dobrej kondycji fizycznej i możesz komuś pomóc, zawsze powinieneś to zrobić – podsumowuje całe zajście.
Wszyscy kochamy szczęśliwe zakończenia. Jeśli jesteśmy świadkami podobnej sytuacji i możemy pomóc bez stwarzania zagrożenia dla życia i zdrowia własnego czy otoczenia – reagujmy. Pamiętajmy jednak o bezpieczeństwie. Jeśli zwierzę jest agresywne, znajduje się w trudno dostępnym miejscu lub jest ofiarą przemocy, istnieje szereg organizacji i służb, do których możemy zgłosić się po pomoc:
- Straż Miejska – jeśli znajdziemy zwierzę w potrzebie, możemy zgłosić się na linię alarmową 986. W zgłoszeniu należy wskazać, gdzie i co się stało, opisać zdarzenie, podać swoje dane do kontaktu oraz w miarę możliwości udzielić pomocy/opieki zwierzęciu do czasu przybycia na miejsce patrolu;
- Policja – jeśli uważamy, że zwierzęciu dzieje się krzywda, możemy zgłosić to pod numerem 997;
- Straż Pożarna – pomaga nie tylko w ściąganiu kotów z drzew. Jeśli zwierzę utknęło lub zaklinowało się w trudno dostępnym miejscu, warto poprosić o pomoc strażaków. Ze Strażą Pożarną skontaktujemy się pod numerem 998;
- Schronisko dla zwierząt – jeśli widzimy bezdomne lub zabłąkane zwierzę, możemy skontaktować się lokalnym schroniskiem dla zwierząt. Lista schronisk dostępna jest na stronie Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Polsce.
Jeśli nie uda nam się skontaktować z powyższymi służbami i organizacjami, możemy zajrzeć na stronę Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Znajdziemy tam adresy i numery kontaktowe do fundacji, ośrodków rehabilitacji i lecznic weterynaryjnych w całej Polsce.
Miłośniczka dobrego jedzenia i podróży. Za punkt honoru stawia sobie pogłaskanie każdego napotkanego kota. W poprzednim życiu była Pandą Wielką.
Zobacz powiązane artykuły
07.06.2024
"Nie porzucaj, też mam uczucia!" - kolejna odsłona kampanii przeciwko porzuceniom
Ten tekst przeczytasz w 4 minuty
Wakacje to dla nas powód do radości, lecz dla zwierząt to często tragedia. Według danych Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Polsce liczba porzuceń wzrasta wtedy aż o 30 procent! Dlatego w kolejnej odsłonie corocznej kampanii pod hasłem "Nie porzucaj, też mam uczucia!" TOZ apeluje o empatię. Przed wyjazdem na urlop zwierzęciu można i należy zapewnić opiekę!
undefined
25.04.2024
Adoptowałeś lękliwego psa? Radzimy, jak zabezpieczyć go przed ucieczką!
Ten tekst przeczytasz w 4 minuty
Adoptowane psiaki, które wcześniej nigdy nie mieszkały w domu, mogą mieć skłonności do ucieczek. Jak zabezpieczyć psa przed ucieczką?
undefined
09.04.2024
„Dawno nie mieliśmy przypadku, w którym tak upodlono psa”. Pieski los na posesji wartej miliony
Ten tekst przeczytasz w 3 minuty
Z pseudohodowli trafiła do prywatnego przytuliska, a później do wielkiego domu. Mogłoby się więc zdawać, że historia starszej suczki zakończyła się szczęśliwie. Nic bardziej mylnego.
undefined